Święto Patronalne Służby Zdrowia jest dniem w którym wspominamy osoby, które powinny pozostać na zawsze w naszej pamięci. Dzisiaj pragniemy wspomnieć naszą śp. koleżankę – pielęgniarkę, Renatę Elżbietę Zaskórską zd. Mielniczek. Urodziła się 6 czerwca 1955 roku w Kożuchowie. W 1975 roku po ukończeniu Liceum Medycznego im. Tytusa Chałubińskiego w Zgorzelcu otrzymała dyplom pielęgniarki. We wrześniu 1975 roku rozpoczęła pracę w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Zielonej Gorze w Oddziale Dziecięcym, a w grudniu 1976 r. zostala żoną Ryszarda Zaskórskiego.
W związku ze służbowym przeniesieniem męża, wyjechała do Stargardu Szczecińskiego i przez pięć lat nie pracowała w swoim zawodzie. Jednak, gdy tylko znalazła się ku temu okazja wróciła do pielęgniarstwa – tym razem w przedszkolu. W 1989r mąż ponownie został przeniesiony do Zielonej Góry, a Renata wraca do pracy w Szpitalu Wojewódzkim. Pracuje kolejno w Oddziałach: Wewnętrznym, Laryngologii i Curie -Terapii, skąd przeszła na rentę. Gdziekolwiek pracowała, bezpośredni przełożeni podkreślali bardzo dobre przygotowanie do zawodu, sumienność w jego wykonywaniu, a nade wszystko wrażliwość na cierpienie. Koleżanki natomiast wspominają życzliwość i umiejętność pracy w zespole. Była niezawodna w razie potrzeby. Umiała także powiedzieć “nie” bez względu na konsekwencje. Z podziwem opowiadają o zdolnościach manualnych Renaty, która jak nikt radzila sobie z “trudnymi żyłami”. Do dzisiaj pamiętają znakomite wyczucie estetyki i plastyczne umiejętności. Robiła piękne stroiki świąteczne i inne okolicznościowe dekoracje. Koleżanki z Oddziału Curie Terapii wspominają jak wielkie miała poczucie odpowiedzialności za chore powierzone jej opiece. Praca w tym oddziale jest specyficzna. Pacjentki naświetlane są w specjalnym pomieszczeniu, w którym żródłem łączności z personelem są głośnik i monitor, który obserwowała nieprzerwanie, nawet wtedy, kiedy rozmawiala z drugą pielęgniarką. Ponadto, zawsze znalazła czas na rozmowę z chorymi i na słowa pociechy, a na dyżurach nocnych zawsze czuwala w gotowości. Pacjentki wiedząc o tym czuły się bezpiecznie i bardzo ceniły Renatę. Najbliższa rodzina, wspominając potwierdza, że pielęgniarstwo było jej ukochanym zawodem, do którego miała powołanie. Każdy chory był dla niej indywidualnością i poza domem najlepiej czuła się w szpitalu. Pasjonowało ją jeszcze jedno zajęcie, które lubiła, to rozwiązywanie trudnych zadań matematycznych, co oboje z mężem traktowali jako rozrywkę współzawodnicząc ze sobą. Rozwiązywala krzyżówki, dużo czytała. Miala swoich ulubionych autorów np. Marię Rodziewiczównę. Wszyscy znajomi i przyjaciele wiedzieli, że lubila zwierzęta – szczegolnie psy, które rownież miała w domu. Pan Ryszard z rozrzewnieniem wspomina jak to przy Renacie nawet zwiędle rośliny odżywały. Razem przeżyli 26 lat, wychowali dwoje dzieci: Martę i Piotra. Koleżanka z którą pracowala w Oddziale Wewnętrznym mówi ze wzruszeniem o Renacie, że była dyskretna i nigdy nie robila sensacji z ludzkich problemów. Zawsze starala się zrozumieć i w miarę mozliwości pomóc, a pomagala dużo…. Nigdy nie odpłacała złem za zło. Kiedy Renata zachorowała i zrozumiała, że musi odejść, początkowo zadawała pytanie “dlaczego”? Wkrótce, jeszcze bardziej zaufała Bogu i godzina 15:00 stała się dla niej święta. Odmawiała wówczas koronkę do Bożego Milosierdzia w czym towarzyszyli na zmianę rodzina i koleżanki z pracy oraz osoby ze wspólnoty religijnej. Czasem nawet wszyscy razem. Pewnego dnia poprosila o zawiezienie do kaplicy szpitalnej, gdzie pragnęła pożegnać się z życiem ziemskim. po uzgodnieniu z ówczesnym kapelanem O. Janem, życzenie zostało spełnione. Po dwóch dniach Renata odeszła w ciszy, podczs odmawiania koronki do Bożego Miłosierdzia, 20 września 2002 roku. Do końca trwała przy niej rodzina i przyjaciele. Spoczęła na Cmentarzu Komunalnym w Zielonej Górze. Jedna z koleżanek obserwując tak głęboką wiarę, sama zmieniła swoje postępowanie, czego świadectwo dała w liście do Sióstr Bożego Miłosierdzia z Myśliborza.