Zofia Borodziej

Takie przesłanie zostawiła swoim czytelnikom, zielonogórska poetka Romualda Dobrzyńska w wierszu pt. Jeśli… Nie wiem czy nasza śp. koleżanka znała ten utwór, ale na pewno przez wszystkich którzy Ją znali, tak właśnie była postrzegana…Zofia Borodziej z. d. Drejer, urodziła się 04 kwietnia 1947 roku w Motarzewie pow. Wałcz woj. koszalińskie. Pochodziła z wielodzietnej rodziny. Do Szkoły Podstawowej uczęszczała w Machlinach, a do Liceum Ogólnokształcącego w Człuchowie. Po uzyskaniu Świadectwa Dojrzałości, została przyjęta do Pomaturalnego Studium Medycznego Położnych w Słupsku, które ukończyła w 1968 roku i niezwłocznie podjęła pracę w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze.

W 1972 roku zawarła związek małżeński, a w 1974 roku urodziła syna Tomasza. W Szpitalu Wojewódzkim pracowała nieprzerwanie przez 30 lat. Początkowo w Oddziale Położniczo Ginekologicznym, a następnie kolejno: w Oddziale Septycznym, na Sali Operacyjnej i Sali Porodowej oraz w Oddziale Położniczym Rooming, gdzie pełniła funkcję zastępcy położnej oddziałowej. W ramach zatrudnienia w szpitalu, pracowała w Poradni Konsultacyjnej przy Oddz. Patologii Ciąży oraz Oddziale Intensywnej Terapii na Trakcie Porodowym. Dodatkowo, dyrekcja powierzyła Jej obowiązki praktycznej nauki zawodu, uczennic odbywających praktykę w szpitalu. Ponadto pracowała w Przychodni Rejonowej dla Miasta i Powiatu Zielona Góra oraz w Miejskim Wydziale Zdrowia. Taki był wówczas system organizacyjny służby zdrowia. Na każdym stanowisku była wysoko cenionym pracownikiem, co wyrażali w swoich opiniach ordynatorzy i inni przełożeni. Podkreślali wysokie kwalifikacje zawodowe, pracowitość, kulturę osobistą i predyspozycje kierownicze. Tyle można w skrócie powiedzieć o śp. Zofii Borodziej – pracowniku… Jakim była człowiekiem? Położne, które z nią pracowały, wspominając mówią, że była niekwestionowanym autorytetem i wzorem do naśladowania. Szczególnie podkreślają to osoby, które miały szczęście, pod Jej kierunkiem stawiać swoje pierwsze samodzielne kroki bezpośrednio po uzyskaniu dyplomu. Większość z nich pracuje do dzisiaj i mówią, że choć Zosia odeszła, nadal jest w naszej pamięci serdeczna i ciepła jak matka… Nigdy nie podnosiła głosu, była pomocna i cierpliwa w każdej sytuacji. Tak też odbierały Ją pacjentki. Bardzo troszczyła się o noworodki. Charakteryzowała się szczególną troską o osoby potrzebujące pomocy. Zawsze umiała „wyszukać” kogoś takiego i z własnej woli, bezinteresownie pomagała młodym mamom nawet w ich domach. Dobrocią i uśmiechem dzieliła się jak opłatkiem. Bardzo angażowała się w sprawy oddziału. Kiedyś udzielając wywiadu dla prasy m. in. powiedziała:…” Marzę o tym, aby kontakt z rodziną był taki, jak w krajach wysoko rozwiniętych, czyli żeby każda matka miała swój pokój i aby tam mogli odwiedzać ją bliscy”… We wspomnieniach pozostała także jako osoba integrująca środowisko w którym pracowała. Jeżeli sytuacja w oddziale na to pozwalała, wtedy organizowała wspólne śniadania. Chętnie też bywała na spotkaniach okolicznościowych takich jak: śluby, nowe mieszkania, rocznice itp…Umiała cieszyć się radością innych, nie zapominając o swojej rodzinie, która była dla Niej najważniejsza, co zawsze podkreślała…Pamiętała i interesowała się swoimi chrześniakami, na co zwraca szczególną uwagę Jej przyjaciółka, nie mieszkająca już w Zielonej Górze. Mówi, że bardzo kochała przyrodę, a szczególnie las… Bardzo lubiła zbierać kasztany, z którymi w sezonie przychodziła na dyżur, i ktoś znając Jej upodobanie, do dzisiaj przynosi je na grób. Nigdy, na nic nie narzekała. Zawsze, nawet wtedy, kiedy już zaczęła się choroba mówiła: „A ja muszę być zdrowa, tak sobie powiedziałam i tak ma być, wiesz?”…Położne opowiadając o swojej koleżance zdradzają tajemnicę oddziału, ze nadały Jej przydomek „Zosia Dobrodziej”, ponieważ była prawdziwą chodzącą dobrocią…Umiała wybaczyć nawet wielką krzywdę. Swoją głęboką wiarę, dokumentowała całym życiem. Była człowiekiem szlachetnym, dobrym i życzliwym. Taką zachowamy Ją w pamięci, dziękując Panu Bogu, że było nam dane spotkać Ją na swojej drodze. Zmarła 30 sierpnia 2008 roku. Ciało jej spoczęło na Cmentarzu Komunalnym w Zielonej Górze w kwaterze 11, II rząd.